Kronika zdjêæ DA

kalendarium

Sylwester 2012, Ustroñ - Hermanice
wyjazd sylwestrowy DA
28 grudnia 2012 - 1 stycznia 2013
ABY OBEJRZEÆ ZDJÊCIA KLIKNIJ NA PONI¯SZY OBRAZEK!

Pi±tek 28.12.2012

Wczesna pobudka w przerwie ¶wi±tecznej nie jest czym¶, co cz³owiekowi czêsto siê zdarza. No chyba, ¿e dzieje siê co¶ du¿ej wagi, jak na przyk³ad wyjazd sylwestrowy ze stUdni±. Tego dnia wczesnym rankiem wyruszy³em do klasztory ojców dominikanów na S³u¿ewiu, gdzie ju¿ czeka³ autokar, wioz±cy nas do Hermanic. O podró¿y nie bêdê siê rozpisywa³ - przypomnijcie sobie podró¿e autokarem, które mieli¶cie okazjê odbyæ w ¿yciu - tak, tak w³a¶nie wygl±da³a. Na miejscu powita³ nas zadbany o¶rodek, z wieloma pokojami, kuchni± jadalni± oraz du¿± ¶wietlic± (na której znajdowa³ siê t³umnie oblegany zjadacz czasu, w postaci sto³u bilardowego). Poniewa¿ by³ ju¿ wieczór, nasza dzia³alno¶æ zogniskowa³a siê na terenie rzeczonego o¶rodka. Zagrali¶my w parê gier integracyjnych, potem za¶ ka¿dy integrowa³ siê we w³asnym zakresie. Du¿a liczba nowych twarzy po raz kolejny u¶wiadomi³a mi, ¿e nasza stUdnia, jak na studniê przysta³o, jest bardzo pojemna i jest w niej wiêcej ni¿ siê na pierwszy rzut oka wydaje.

Sobota 29.12.2012

W góry! w góry mi³y bracie! Zgodnie ze s³owami Wincentego Pola, kolejny dzieñ w du¿ej mierze po¶wiêcili¶my górskim szlakom, choæ bli¿ej by³o temu do rekreacji, ni¿ forsownych przepraw. Po drodze zagrali¶my w os³awion± gr± (dez)integracyjn± "moleku³y", przybli¿aj±c± tajemnice chemii elementarnej oraz æwicz±c± przepychanie i rozbijanie siê ³okciami (cenna umiejêtno¶æ, któr± docenimy w metrze czy autobusie jad±cym na uczelniê). Na górze czeka³y na nas podwoje karczmy, w której mo¿na by³o wygrzaæ zziêbniêty kuper i wzi±æ co¶ na z±b. Z tarasu rozpo¶ciera³a siê wspania³a panorama okolicznych szczytów - jedna z rzeczy, których obietnic± góry kusz± najbardziej. W drodze w dó³ mogli¶my spróbowaæ swoich si³ w "bitwie pod Grunwaldem". Owa zabawa z silnymi elementami rekonstrukcji historycznej polega na wiernym odtworzeniu realiów ¶redniowiecznej bitwy - a wiêc bezw³adnym k³êbowiskiem cia³, koñczyn, ludzi i zwierz±t (te ostatnie imitowali panowie), gdzie ponad zgie³k bitwy wybija³y siê okrzyki masakrowanych i padaj±cych pod kopyta je¼d¼ców (w tej roli panie). Wieczór tradycyjnie przyniós³ odpoczynek i ukojenie po trudach dnia. Nie nale¿y zapomnieæ te¿ o codziennie sprawowanej przez naszych ojców mszy ¶w. Dziêki sekretnemu przej¶ciu ³±cz±cemu o¶rodek z ko¶cio³em, mogli¶my nie wystawiaj±c nogi na dwór znale¼æ siê w ko¶ciele (gdy porównam to z korytarzem na S³u¿ewiu, zauwa¿am, ¿e dominikanie najwyra¼niej lubuj± siê w takich rozwi±zaniach).

Niedziela 30.12.1012

Dzi¶ jedno¶æ naszej grupy zosta³a rozdarta przez plany organizacyjne. Cze¶æ osób, pod przewodem Magdy, uda³a siê na basen (choæ nazwa park wodny by³aby chyba odpowiedniejsza). Poniewa¿ tam nie by³em, opieraj±c siê na relacjach innych mogê stwierdziæ, ¿e najwyra¼niej by³o "fajnie", "spoko" i "w porz±dku". Cieszy mnie to, gdy¿ nasza górska eskapada (z nami z kolei wyruszy³ Miko³aj) by³a równie¿ nad wyraz udana. I choæ na szczycie dmia³ lodowaty wiatr, a pod butami skrzypia³ ¶nieg, nieulêknienie szli¶my górskim ³añcuchem, podziwiaj±c piêkno przyrody. Co prawda, zima przejawiaj±ca siê brunatn± gleb± i ³ysymi koronami drzew, bardziej przypomina³a wiejsk± starowinê ni¿ wynios³a królow± z ba¶ni Andersena, ale i tak mo¿na by³o poczuæ klimat tej jedynej w swoim rodzaju pory roku. Wieczorem mieli¶my ma³y bonus - Roksana zaprezentowa³a nam tzw. "cuda na kiju", czyli dla nieznaj±cych fachowej terminologii - taki fire show polegaj±cy na krêceniu kijem poi, niczym Darth Maul w Mrocznym Widmie, w rytm muzyki. Muszê przyznaæ, ¿e obraz ten u¶wiadomi³em mi jeden z g³ównych powodów, który przekona³ mnie do stUdni - w tutejszych ludziach p³onie prawdziwy ogieñ, mówi±c po Jezusowemu "s± gor±cy", przysz³a mi na my¶l naszywka na torbie o.Krzysztofa - Holy Spirit. Extremely Creative".

Poniedzia³ek 31.12.2012

Dzi¶ sylwester! Ostatni rok min±³ jak z bicza strzeli³. Zrobi³em sobie w g³owie szybkie podsumowanie -wypad³o wcale nie¼le. Na d³u¿sze deliberacje nie mia³em czasu, gdy¿ z rana podjêli¶my przygotowania do zabawy. Jak wiadomo, trzeba zacz±æ od rozgrzewki. Wczuwaj±c siê w ducha czasu (na ekranach królowa³ "Hobbit"), zagrali¶my w grê "kar³y, olbrzymy i czarodzieje", zrobili¶my te¿ dogrywkê bitwy pod Grunwaldem (w czasach rugania historii ze szkolnictwa czynem przy³o¿yli¶my rêkê do jej popularyzacji) oraz w krzese³ko (gra typowo stUdniowa - brutalna i weso³a). Ledwo otrzepali¶my z siebie py³ bitewny, ju¿ trzeba by³o ³awy i sto³y chowaæ, napitki i dania szykowaæ, pachy szorowaæ, paznokcie malowaæ oraz wykonywaæ inne czynno¶ci rozmaite. Po drodze malowali¶my tak¿e nasze lampiony, na których mieli¶my zamie¶ciæ jakie¶ wydarzenia z ubiegaj±cego roku, za które jeste¶my wdziêczni. Jak widaæ, stUdnia zapewnia równie¿ rozwój plastyczny. W koñcu nadszed³ wyczekiwany wieczór. Ruszyli¶my w tany, trwaj±c na zabawie przez ca³± noc (oczywi¶cie nad ranem czê¶æ uderzy³a w kimono. Niektórzy jednak przebawili ca³± noc). O pó³nocy próbowali¶my puszczaæ nasze lampiony (niestety, silny wiatr pokrzy¿owa³ nam szyki), pili¶my szampana i obserowali¶my sztuczne ognie - muszê przyznaæ Miko³ajowi, ¿e kupi³ ca³kiem zacne fajerwerki. Ledwo stoj±c na nogach, o siódmej rano wgramoli³em siê pod koc. Zacz±³ siê kolejny dzieñ...

Wtorek 1.1.2013

...dzieñ powrotu. Oczywi¶cie przed powrotem by³a jeszcze msza ¶wiêta, poprzedzona noworocznym ¶niadaniem, po której odby³ siê noworoczny obiad (mniam, mniam). Nastêpnie, jak chyba na ka¿dym stUdniowym wyje¼dzie, mia³y miejsce obszerne podziêkowania. Mi osobi¶cie nasuwaj± siê skojarzenia z podziêkowaniami z amerykañskich ksi±¿ek - zawsze s± bardzo d³ugie i wylewne, i obejmuj± wszystkich, od ¿ony autora po pani± sprz±taczkê w wydawnictwie. Niemniej wydaje mi siê to szalenie mi³e. W podró¿y powrotnej by³ czas i na drzemkê, i na gadanie, i na film - ogl±dneli¶my Slumdoga. Taka weso³a bajka w sam raz na otwarcie nowego roku, pe³nego wyzwañ, ale skrywaj±cego w sobie jeszcze wiêcej obietnic. G³êboko wierzê, ¿e zarówno dla ka¿dego z nas, jak i dla ca³ej stUdni jako takiej, Duch ¦wiêty naszykowa³ rzeczy wspania³e i zadziwiaj±ce. ¯yczê Ci, czytelniku, by¶ potrafi³ je z Bo¿a pomoc± dostrzec i wykorzystaæ wszystkie te ³aski, jakie Pan Bóg obficie bêdzie wylewa³ w tym 2013 roku. Chcia³bym podziêkowaæ Miko³ajowi i Magdzie za organizacjê, ojcom za codzienn± mszê ¶wiêta, oraz wszystkim za ¶wietn± atmosferê. Ka¿dy wyjazd ze stUdni± jest dla mnie radosnym prze¿yciem i mam nadziejê, ¿e to nie ostatni, który mia³em okazjê pokrótce, Ci, drogi czytelniku, przybli¿yæ.

Krzysztof Paradowski

fot. Uczestnicy