Kronika zdjêæ DA

kalendarium

Osadnicy z Kotani
Wyjazd integracyjny dla debiutantów
8-15 wrze¶nia 2012
ABY OBEJRZEÆ ZDJÊCIA KLIKNIJ NA PONI¯SZY OBRAZEK!

Sobota 8.09.2012

Moja przygoda ze "Studni±" mia³a swój pocz±tek wczesnym rankiem, w sobotê ósmego wrze¶nia, na warszawskim Dworcu Wschodnim. W¶ród zaspanych podró¿nych na pierwszy rzut oka odcina³a siê ¿ywa grupka m³odzie¿y, która, zgodnie z moimi przewidywaniami, okaza³a siê sk³adaæ ze studentów jad±cych wraz ze mn± do Kotani. Szczegó³y pocz±tku podró¿y zniknê³y mi w¶ród krótkich drzemek i pierwszych, ma³o znacz±cych rozmów. Zarówno podczas podró¿y poci±giem do Tarnowa, jak i podczas jazdy busem do Kotani, powoli zaczê³y kie³kowaæ pierwsze znajomo¶ci.

Na miejscu przywita³o nas skromne schronisko m³odzie¿owe, dziel±ce budynek ze stajni±, co wzbudzi³o pocz±tkowo moje obawy. Wnêtrze jednak okaza³o siê schludne, a st³oczenie wielu osób w ma³ej liczbie pokoi, pomog³o integracji i zacie¶nianiu wiêzów. Po wieczornej mszy nasi "szefowie", Ola i Filip, zorganizowali parê gier integracyjnych, pozwalaj±cych nam lepiej poznaæ nawzajem nasze imiona. Pomys³ by³ na pi±tkê z plusem, poniewa¿ znajomo¶æ imienia b³yskawicznie zmienia w naszym umy¶le jakiego¶ ch³opca czy dziewczynê w konkretn± osobê. Nastêpnie dla chêtnych by³a mo¿liwo¶æ gry w planszówki, osobi¶cie szybko polubi³em "Osadników". Oko³o drugiej w nocy ostatnie nocne marki posz³y spaæ, zamykaj±c tym samym okres naszej aktywno¶ci pierwszego dnia.

Niedziela 9.09.2012

Pierwsza czê¶æ dnia up³ynê³a pod znakiem oczekiwania na o. Krzysztofa. Nie oznacza³o to bynajmniej naszej bezczynno¶ci. Przed po³udniem ruszyli¶my w góry, choæ nasza marszruta nie okaza³a siê szczególnie wyczerpuj±ca. W ka¿dym razie, by³a mniej mêcz±ca ni¿ tzw. "gry integracyjne", w stylu "moleku³" czy "dentysty", w które grali¶my w miêdzyczasie. S±dz±c po intensywno¶ci ¶miechów i okrzyków, gry musia³y bardzo przypa¶æ uczestnikom do gustu.

Nagrod± za trud w³o¿ony w maszerowanie, by³a wizyta w lokalnym sklepie "Atlantic Market", skrywaj±cym w swych podwojach d³ugie alejki pe³ne s³odkich ³akoci.

Popo³udnie zasta³o nas przy robieniu obiadu oraz "pykaniu" w ró¿nej ma¶ci planszówki. Po wy¶mienitym obiedzie przyby³ do nas wreszcie o. Krzysztof. Odprawi³ on mszê w pobliskiej cerkwi, co odt±d mia³o siê staæ naszym zwyczajem. Osobi¶cie jestem równie¿ zadowolony z pomys³u wieczornego joggingu, który siê wtedy narodzi³.

Poniedzia³ek 10.09.2012

Rozpoczêty tradycyjnie jutrzni± i ¶niadaniem, s³oneczny poniedzia³ek by³ dniem dalszego poznawania piêknych okolic naszego schroniska. Choæ trasa nie by³a szczególnie trudna, i przez wiêkszo¶æ czasu maszerowali¶my p³ask± szos±, to jednak upalne s³oñce i d³ugo¶æ marszruty dawa³y siê we znaki. W trakcie wêdrówki urozmaicili¶my sobie czas ró¿nymi grami i zabawami - w tym bardzo rozwijaj±c± gr± zespo³ow± pt. "paj±k". Wymaga ona krzepkich ramion i dobrego paska u spodni, w przeciwnym razie ³atwo skoñczyæ ze spuszczonymi portkami, co jakkolwiek zabawne, dziwnym trafem mniej cieszy osoby, którym siê to przydarzy³o. Tego te¿ dnia przypada³a kolej mojej grupy na przygotowanie posi³ku w kuchni (codziennie robi³a go inna grupa). Po, tradycyjnie ju¿, wy¶mienitym obiedzie, odby³o siê wieczorne ognisko, z pojedynkiem grupowym na piosenki posiadaj±ce nazwê jakiego¶ zwierza w tek¶cie. Zabawa by³a ciekawa i absorbuj±ca, a weso³a atmosfera poch³onê³a nas bez reszty.

Wtorek 11.09.2012

Ten dzieñ mia³ byæ dla nas dniem wypoczynku, w którym to odpoczywali¶my po trudach dnia wczorajszego, oraz przygotowywali¶my siê na dwudniow± eskapadê w góry, która rozpocz±æ siê mia³a nazajutrz. Osobi¶cie czu³em siê po nim zmêczony jak ma³o kiedy. Z pewno¶ci± du¿a w tym zaleta rozegranego przez nas meczu na miejscowym, ligowym boisku. Jakkolwiek rozmiary boiska nie u³atwia³ nam gry, a wrêcz wyciska³y z nas siódme poty, to satysfakcja z gry i tak by³a bardzo wysoka. Gra skoñczy³a siê remisem (wygrali¶my mecz, lecz przegrali¶my karne). Tradycyjnie czê¶æ uczestników wola³a wypocz±æ sobie w cieniu, ale nie wydaje mi siê, by tego ¿a³owali.

Po po³udniu mieli¶my okazjê uczestniczyæ w adoracji Naj¶wiêtszego Sakramentu, która na mnie osobi¶cie mocno podzia³a³a. My¶lê, ¿e taka chwila skupienia na wyje¼dzie, gdzie ca³y czas jeste¶ otoczony przez ludzi dzieñ i noc, jest jak najbardziej wskazan± spraw± - pozwala z³apaæ chwilê oddechu i przemy¶leæ ró¿ne rzeczy.

¦roda 12.09.2012

¦roda up³ynê³a nam pod znakiem wêdrówki. Jako cel naszej wyprawy obrali¶my chatkê studenck±. Wyprawa by³a d³uga, lecz satysfakcjonuj±ca, a piêkne pejza¿e rozpo¶cieraj±ce siê ze szczytów nagradza³y w³o¿ony trud. W po³owie trasy podzielili¶my siê na dwie grupy - jedna ruszy³a szos±, a druga kontynuowa³a przeprawê górskimi szlakami. Osobi¶cie pozosta³em w tej drugiej, czego nie ¿a³ujê. W trakcie podró¿y urozmaicali¶my sobie czas rozmowami czy grami s³ownymi (np. gra w "karteczki", tyle ¿e bez karteczek). Do chatki dotarli¶my szczer± noc±, ok. 22. Na szczê¶cie na spotkanie wyszli nam Ola wraz z "opiekunem" chatki, Jankiem. Na miejscu zostali¶my powitani wod± (ze studni) i kie³bask± (z ogniska). Muszê przyznaæ, ¿e jeszcze ¿adna kie³baska mi tak nie smakowa³a, z pewno¶ci± jest to zas³uga piek±cych je dziewcz±t. Noc±, tradycyjnie ju¿, udali¶my siê spaæ, i pomimo strasznego zaduchu w mêskim pokoju, zapad³em w objêcia Morfeusza.

Czwartek 13.09.2012

Ufff, wreszcie nieco odpoczynku po wczorajszej wyprawie. Tan dzieñ przebiega³ ca³kiem spokojnie. Zacz±³ siê niezbyt forsownym powrotem do naszej Kotani, a zakoñczy³ projekcj± filmu fabularnego "Bella". Wyj±tkowo msza ¶w. nie odby³a siê w pobliskiej cerkwi, poniewa¿ maj±c na wzglêdzie zmêczenie uczestników, celebrowali¶my j± na jadalni w naszym schronisku. Muszê przyznaæ, ¿e marsz, choæ trwa³ parê godzin, w porównaniu z przepraw± z poprzedniego dnia zdawa³ mi siê wspania³± form± odpoczynku.

Bardzo spodoba³ mi siê tak¿e ogl±dany film. Choæ ciep³y i na swój sposób bajkowy, nie by³ przes³odzony i dosyæ powa¿nie mierzy³ siê z zagadnieniem aborcji, poruszaj±c tak¿e tematy samotnego ¿ycia w wielkim mie¶cie i wagi rodziny.

Pi±tek 14.09.2012

Praktycznie ca³y dzieñ up³yn±³ nam w Kotani, przerwany jedynie wieczornym wyj¶ciem do sklepu. Wieczorem odby³o siê parê zabaw, w dzieñ je¼dzili¶my na koniach, grali¶my w planszówki, mieli¶my mszê, krótko mówi±c - zajmowali¶my siê nasz± "rutynow±" dzia³alno¶ci±. Nie oznacza to bynajmniej nudy - my¶lê, ¿e wszyscy spêdzili¶my ten dzieñ bardzo przyjemnie. I jak to bywa z przyjemnymi rzeczami - niezbyt jest o czym¶ pisaæ :) Jako¶ to tak jest, ¿e gdy kogo¶ spytaæ, jak mu siê uk³ada z dziewczyn±, gdy jest dobrze, us³yszymy jedno s³owo - super, ale niech no tylko co¶ zaszwankuje, a us³yszymy ca³± litaniê.

Sobota 15.09.2012

Wyjazd, wyjazd, i po wyje¼dzie..... Na sam koniec mieli¶my ciekaw± dyskusjê na temat "¦niadania u Tiffaniego", któr± odbyli¶my w autokarze, w drodze do Tarnowa. My¶lê, ¿e to ciekawa lektura, która w dzisiejszych czasach jest szczególnie aktualna. W trakcie podró¿y zosta³a mi przez Staszka z³o¿ona zaskakuj±ca propozycja - napisanie kroniki z naszego wyjazdu. Bardzo spodoba³a mi siê ta inicjatywa, i jak sam mo¿esz siê przekonaæ, drogi czytelniku, zosta³a wprowadzona w czyn. Na koniec chcia³bym podziêkowaæ wszystkim, dziêki którym ten wyjazd by³ taki wyj±tkowy - o. Krzysztofowi, Oli i Filipowi, naszym gospodarzom, Staszkowi, Stangiemu, wszystkim uczestniczkom i uczestnikom, no i oczywi¶cie, Panu Bogu.

Do zobaczenia w Studni!

Krzysztof Paradowski

fot. Uczestnicy