Kronika zdjêæ DA
kalendarium
¯agle 2001
Obóz ¿eglarski na Mazurach
5-15 sierpnia 2001
ABY OBEJRZEÆ ZDJÊCIA KLIKNIJ NA PONI¯SZY OBRAZEK!
"O-ho-ho, przechy³y i przechy³y" - ¶piewali dziarsko ch³opcy siedz±c w kokpicie dryfuj±cego po mazurskich jeziorach orionika. Wiatru ani widu ani s³ychu, wiêc pozosta³o jedynie kontemplowanie z rozmarzeniem s³ów tej uroczej szanty... I tak niestety przez wiêkszo¶æ naszego obozu ¿eglarskiego, który rozpoczêli¶my 5 sierpnia. Pogoda prawie przez ca³e 10 dni uniemo¿liwia³a nam niezwykle skutecznie odkrycie w sobie natury wilka morskiego, zaprawionego w boju przez sztormy, bia³e szkwa³y i inne ¿eglarskie rozrywki meteorologiczne. Mazury ju¿ na samym pocz±tku (Wilkasy) przywita³y nas zimn±, wilgotn± i bezwietrzn± pogod±. Dla wiêkszo¶ci duszpasterskiej za³ogi nowicjuszy pierwsze powiewy wiatru i nieznaczne przechy³y by³y wielkim prze¿yciem. Niestety, z dnia na dzieñ podwy¿szony pocz±tkowo poziom adrenaliny obni¿a³ siê, a¿ w koñcu osi±gn±³ chyba warto¶ci ujemne, kiedy to ostatniego dnia naszego rejsu przez trzy godziny pokonywali¶my odleg³o¶æ piêædziesiêciu metrów ! "Glonowanie" na pok³adach naszych szalonych rumaków siêga³o zenitu. Granie na gitarze, czytanie ksi±¿ek, gazet, pisanie listów, spanie sta³y siê szybko nieod³±czn± czê¶ci± naszego dnia. Z powodu "nadmiernej" prêdko¶ci przyp³ywali¶my na miejsce noclegu zazwyczaj o zmroku, zmêczeni i zmoczeni, odprawiali¶my Mszê ¶wiêt± w strugach deszczu i gotowali¶my obiad do pó¼nych godzin nocnych. Rekordowy okaza³ siê "krupniczek", który wachta poda³a oko³o godziny 00:30... Wytrwali najtwardsi i najbardziej g³odni.
Nie oby³o siê tak¿e bez wiêkszych przygód, kiedy to jedna z ³odzi zawis³a w powietrzu przyknagowana do - s³u¿±cej zwykle do trzymania w rêce - linki w ¶luzie, czy te¿ kiedy ster "El Trombo" odpad³ na ¶rodku jeziora podczas (treningowego na szczê¶cie) manewru podej¶cia do cz³owieka. Od tych dramatycznych wydarzeñ pocz±wszy, poprzez mniej spektakularne zepsute silniki, a co za tym idzie pagajowanie przez kana³y, koñcz±c na gubieniu (i gubieniu siê) za³ogi, tradycyjnej chyba walce z trzcinami, kotwic±, bomem i innymi czê¶ciami niezawodnych orionów, konradów i el bimbo, ró¿ne atrakcje urozmaica³y nam nieco monotonne fragmenty rejsu.
Dwa dni ³adnej, s³onecznej pogody pozwoli³o nam na odrobinê "szaleñstwa" - po¶cig i wojnê wodn± miêdzy za³ogami, jak równie¿ k±piel na ¶rodku jeziora podczas rutynowych napraw naszych ³odzi. Warto te¿ wspomnieæ o imprezkach na "El Trombo", w czasie których integrowali¶my siê graj±c we "flirt towarzyski" zakupiony w jednym z miejskich kiosków...
Tak oto nasze duszpasterstwo studentów ze S³u¿ewia bawi³o siê w tym roku na ¿aglach. Ahoj !
oprac. Masia Katolicz
Data udostêpnienia na stronie: 5.11.2001
fot. Ewa, Marcin, Panda