Kronika zdjêæ DA

kalendarium

¯agle 2000
Obóz ¿eglarski na Mazurach
8-22 lipca 2000
ABY OBEJRZEÆ ZDJÊCIA KLIKNIJ NA PONI¯SZY OBRAZEK!

Tej wiosny kilka osób z naszego Duszpasterstwa bra³o udzia³ w kursie na stopieñ ¿eglarza jachtowego. Zajêcia teoretyczne skoñczy³y siê w maju, do zakoñczenia szkolenia pozosta³ wymóg wyp³ywania 100 godzin na jachcie. Czê¶æ z tych godzin "wyrobili¶my" w majowe i czerwcowe weekendy na Zalewie Zegrzyñskim, resztê postanowili¶my uzupe³niæ podczas "rejsu" po Mazurach. Za dwutygodniowy obóz kierownictwo kursu obieca³o zaliczyæ nam 60 godzin p³ywañ. Tak wiêc wyczarterowali¶my jachty i w sobotnie lipcowe popo³udnie zaokrêtowali¶my siê w Miko³ajkach na 3 jachty: Maka 707 "Ewa", Fokê "Yoko" i Oriona "Nana". Makiem dowodzi³ jeden z naszych duszpasterzy, ojciec Cezary Binkiewicz OP, pozosta³ymi jachtami nasi starsi sta¿em koledzy: Fok± s.j. Karolina Tworos a Orionem ¿.j. Kuba Wasiak a potem ¿.j. Ania Ludwicka. W czasie dwóch tygodni dotarli¶my najdalej na pó³noc do Wêgorzewa a na po³udnie do Rucianego. Mieli¶my wiele przygód - jedn± ze s³ynniejszych zobaczycie na zdjêciu. Trochê o naszym rejsie mo¿ecie dowiedzieæ siê równie¿ z zamieszczonych poni¿ej fragmentów dziennika pok³adowego Maka. Zapraszamy do przeczytania i obejrzenia zdjêæ...

Data udostêpnienia na stronie: 03.01.2001


Dziennik pok³adowy jachtu "Ewa".

Za³oga pod dowództwem o.Cezarego Binkiewicza, w sk³adzie:

  1. Monika Trz±skowska
  2. Magdalena Ciesielska
  3. Dariusz Olszewski
  4. Mateusz Jacukiewicz

08.07.00

16:20 Miko³ajki
Cumy oddane!!!
Bajdewindem p³yniemy w kierunku kana³ów pó³nocnych, ze znikom± prêdko¶ci±.
Za³oga zgrana!!!

22:00
Cumy rzucone. W³a¶nie koñczymy kolacjê. Za nami kawa³ drogi i msza. Wszystko siê psuje i ci±gle trzeba wszystko naprawiaæ. £ódka to prawdziwa salonka. Mo¿emy w ¶rodku odprawiaæ mszê, wiêc mamy nowe oblicze ko¶cio³a pielgrzymuj±cego. Komary atakuj±. Darka jeden ugryz³ w palec. Bronimy siê chemicznie.
Na wszystkich ³ódkach powoli zapada sen. To znaczy wszystkie dzia³ania zmierzaj± do koi. Tylko kot Karoliny jest w swoim ¿ywiole i kombinuje jak tu zej¶æ na l±d. Teraz trochê kropi, ale mo¿e jutro bêdzie cokolwiek wia³o. Dzi¶ po po³udniu by³o nie¼le (si³a wiatru do 3). Ale jutro p³yniemy w kana³y.
Z pras³owiañskim pozdrowieniem. PA!!! Matti - Makgajwer

Wredne komary. Jeden uk³u³ Magdê w lew± powiekê. To mój pierwszy rejs i z przyjemno¶ci± stwierdzam, ¿e na ¿aglówce mo¿e byæ szafa z wieszakami, stó³ i do¶æ du¿o miejsca na ubrania i jedzenie. ¯eglowanie tym "salonem" te¿ sprawia du¿o rado¶ci, tylko trzeba du¿o si³y do trzymania szotów i rumpla. Nastêpn± ciekaw± czê¶ci± tej ³ódki jest silnik - ciekaw± i praktyczn±. Ale najwiêksz± atrakcj± jest oczywi¶cie za³oga.
Monika.

10.07.00
Dzieñ trzeci. Nareszcie wieje. P³ynêli¶my przez kana³y ca³y dzieñ na motorku. Wszyscy sfrustrowani i znudzeni ca³odzienn± flaut±. Wieczór wczorajszy by³ do¶æ dziwny. Wszyscy na siebie czekali, bo chcieli¶my co¶ ze sob± zrobiæ (i¶æ na piwo itp.) W koñcu kupili¶my piwo i siedzieli¶my w naszej salonce.
Dzi¶ od rana ruch. Najpierw odby³em spacer po Gi¿ycku, z bañk± na benzynie, no i ¶niadanko. Widzia³em dzi¶ najdro¿sz± umywalkê ¶wiata, 2z³ za skorzystanie z umywalki (port w Gi¿ycku). W³a¶nie pokonali¶my Kana³ Niegoæiñski. Bardzo p³ytki. Zaczê³a siê narada. P³yniemy na Dobskie. Dzi¶ ju¿ ogólnie lepszy nastrój.
Niebo bezchmurne, wiêc wszyscy siê opalaj±. Zamieszanie na pok³adzie. Znowu p³yniemy. Wiatr s³aby.
P³yniemy na pó³noc, wiatr po³udniowo wschodni, temperatura 25-30oC. Zachmurzenie 10%, powiem krótko:
Dobrze jest. Po spotkaniu z ekip± pañstwa Lisów, przed nami wielkie jeziora, które wcale nie s± wielkie, ale kto¶ to tak wymy¶li³, wiêc dobrze jest. Wszelkie manewry wykonujemy g³ównie na silniku, który jeszcze nas nie zawiód³ (niech by spróbowa³!!!)
Aha. Nie p³acili¶my za port. Nikt siê po pieni±dze nie zg³osi³. Mówi± ¿e pieni±dze le¿± na ulicy. Na wodzie chyba te¿, ale tu czy tam, trzeba siê po nie zg³osiæ. To tyle. Nic wiêcej mi do g³owy teraz nie przychodzi.
Wiêc prastarym s³owiañskim pozdrowieniem: PA!
Z ³ódki BOLS mówi³ kapitan Baranowski.

Dnia ci±g dalszy!
Po wczorajszym deszczu i chmurach, dzi¶ nagroda s³oñce i wiatr!!! ¯eñska czê¶æ za³ogi mo¿e oddaæ siê upragnionemu, wyczekiwanemu i ulubionemu OPALANIU!!!
(chmurka przys³oni³a s³oneczko - chlip)
Pok³ad wyczyszczony, rêczniki na fordeku-balkonie przygotowane, mê¿czy¼ni oddaj± siê koncepcyjnej pracy, czyli bezpiecznemu prowadzeniu naszego jachtu.
Czas na leniuchowanie.
Niech ¿yj± wakacje!!!
Niewiasty.

Wpis uzupe³niaj±cy 10.07.00
Wyniki wizytacji wypad³y zadowalaj±co - ciep³e przyjêcie, ciastka, picie :-)
Wobec deszczu nie ma nic do roboty, siedzimy i palimy... spirale na komary.
koniec wpisu KHK.

11.07.00
Dzieñ fajny. Pogoda super. Wiatr w porywach do 4 w skali Beauforta. Pobyt w Sztynorcie by³ krótki ale buduj±cy. Obiad - grill i sa³atka. Bardzo dobra zreszt±. Dzi¶ rano ostatni desperaci wyl±dowali. Ania na "NANIE". Maj± k³opoty z mieczem. Chyba wszystko naprawili. Dzi¶ wieczór ci±gle mamy akumulator a Jarkowi nie chce siê go zabieraæ wiêc go wykorzystujemy. W ogóle to Jarek powinien dostaæ ksywkê: kpt. Moby Dick. Ale zobaczymy. W naszym duszpasterstwie wszyscy mówi± sobie po imieniu i ksywy s± chyba niemodne. A szkoda. To jest niez³y klimat. Kot ci±gle ¿yje i jeszcze nie rzyga³. Ja my¶lê ¿e ju¿ nie bêdzie ale natura jest nieub³agana. Ten port jest fajny. Mi³y bosman i s± tu fajne latryny. Klasyka. Drewniane budki a drzwi z d³ugim ³añcuchem. Trzeba go trzymaæ w trakcie "za³atwiania" inaczej móg³by nam wtargn±æ na kolana nieproszony go¶æ! To tyle.
Z pok³adu ³ódki Mak 707 specjalnie dla pañstwa: prof. D¿ennik prezes towarzystwa dywanów lataj±cych i ¿agli.

12.07.00
Pogoda sztormowa. Wiatr dochodzi do 7 w skali B. Teraz trochê os³ab³. Wiem ¿e wia³a siódemka bo tê pogodê znam doskonale. Gdy jezioro wygl±da jak morze, a na falach s± nie grzebienie ale ba³wany, wtedy wiem ¿e wieje siódemka. Mo¿na to poznaæ po drzewach na brzegu. Bo reaguj± nie pojedyncze ga³±zki ale podmuch wiatru powoduje ugiêcie ca³ego pnia. Poza tym kiedy¶ w tak± pogodê prawie wywali³em ³ódkê wiêc zdarzenie pamiêtam doskonale. Wtedy te¿ nie docenili¶my si³y wiatru. Wydawa³oby siê ¿e tak troszkê wieje. Dopiero gdy awaryjnie dop³ynêli¶my do portu (zerwana wanta topowa) dowiedzieli¶my siê ¿e wia³a siódemka. Niektórzy powiedz± ¿e przesadzam ale ja tê pogodê pamiêtam doskonale. Teraz wiatr os³ab³. Maks 3 B. Dzisiejszej nocy wziêli¶my pasa¿era na gapê. Spa³ z dziewczynami. Oficjalnie stwierdzam ¿e mêska czê¶æ za³ogi jest zazdrosna. Tak wiêc wiêcej go tu chyba nie ujrzymy. O w³a¶nie widaæ zaspany "ryj" Magdy. Co za ¶piochy! Wstawaæ! P³yniemy! Bo wczoraj p³ywali¶my co kot Karoliny nap³aka³. Szkoda ¿eby tak wia³o na pusto. Szykuje siê wyprawa na Mamerki. Zobaczymy. A wiêc ¿agle staw.
Dla pañstwa z portu XXX 1- szy mechanik ³ódki Ewa, gen. W. Jaruzelski.

Jeste¶my na Mamrach STOP. Ale buja STOP MATTI STOP.

13.07.00 16:00
Nie¼le wieje - 5B . Wyp³ynêli¶my z Kana³u Wêgorzewskiego ko³uj±c. Wiatr nie¼le wieje pcha do wej¶cia kana³u. Wyp³ywamy z trudem jakie¶ 100m od brzegu i zwalniamy hol. Stawiamy ¿agle. W tym czasie za³oga Foki odepchniêta wiatrem usi³uje postawiæ ¿agle. Nasza bohaterska za³oga postawi³a ju¿ ¿agle gdy nagle spostrzegamy, ¿e Foka ma k³opoty. Jak jeden m±¿ ca³a nasza za³oga podrywa siê na widok jachtu wp³ywaj±cego w trzciny. Decyzja zgodna. Natychmiast p³yniemy na ratunek. W tym czasie do Foki podp³yn±³ jacht "Wy¶piewana" jednak brak do¶wiadczenia za³ogi daje znaæ o sobie i omal sami wymagaj± ratunku. Ledwo ocaleli. Nie dali rady. No có¿. Trzeba g³ow±. Wkraczamy wiêc my. Plan jest doskona³y. Zrzucamy ¿agle, p³yniemy na wysoko¶æ uwiêzionej Foki i stajemy na kotwicy. Na kotwicy opuszczamy siê do ratowanych i równie¿ na kotwicy wyci±gamy ich na wodê gdzie mog± postawiæ ¿agle. Wprowadzamy nasz plan w ¿ycie. Przy sterze wyborny sternik - Monika. Sprawnie zrzucamy ¿agle i stajemy na kotwicy. Operator kotwicy - Darek. Przy ¿aglach ¶wietni ¿eglarze: Magda i o. Cezary.
Stoimy na kotwicy. Z dziobu info: kotwica za krótka. Przed³u¿amy kotwicê cum± dziobow±. Teraz ju¿ starczy³o. Opuszczamy siê do trzcin i czekamy a¿ Jarek stoj±cy po pas w wodzie poda nam cumê dziobow± z Foki. Teraz przy sterze o. Cezary, przy cumach Darek, Monika i Magda. Ja przy silniku, Jarek podaje nam cumê i bierzemy ich na hol (znowu). Nasza doskonale zgrana za³oga przystêpuje do walki z ¿ywio³em. Pada komenda " kotwicê wybieraj" i powoli wyci±gamy siê na pe³ne jezioro. Wiatr jest bardzo silny. Po chwili bohaterska za³oga wyci±ga równie¿ Fokê. Jarek ledwie zd±¿y³ wsi±¶æ. Dzielni cumowi wyci±gaj± nas walcz±c z wiatrem i oporem oby ³odzi. Walka nierówna ale j± wygrali¶my. Trudem ca³ej za³ogi wyci±gamy siê na kotwicy. Kotwica pion! W³±czamy motor i powoli wyci±gamy pechow± za³ogê z opresji tym razem dalej na wodê. Stawiaj± ¿agle i zwalniamy hol. Uratowani ! Jeste¶my wszyscy szczê¶liwi. S³ychaæ gratulacje i pochwa³y. Wszyscy ¿yj±! Nasza dzielna za³oga stawia ¿agle i b³yskawicznie halsuje na jezioro. Wszyscy jeste¶my zadowoleni. Foka obieca³a nam piwo. Ale nie to jest najwa¿niejsze. Jeste¶my bohaterami. Bierzemy kurs na Sztynort i p³yniemy. Na uwagê zas³uguje postawa naszej za³ogi. Wiemy jedno. Po dzisiejszym dniu nikt nas ju¿ nie pokona! ¶wietne zgranie i po¶wiêcenie to nasza dewiza! To by³ kawa³ dobrej roboty. Dzi¶ jeste¶my dumni z siebie nawzajem.
Z pok³adu "Ewy" dla pañstwa m³. ratownik WOPR Mateusz Jacukiewicz.

18.07.00. Niegocin
Pogoda fatalna, chocia¿ nie jest tak ¼le, bo wieje wiatr. Zachmurzenie 100%, m¿awka. P³yniemy do Miko³ajek. Wczoraj wziêli¶my udzia³ w akcji ratowniczej. Chwilê po 14:00 zaczê³a siê burza, a my dos³ownie kilka minut przed ni± dobili¶my do Wilkas. Na wysoko¶ci pomostu, gdy zaczê³a siê burza, wywróci³ siê "Pegaz" starego typu. Chcieli¶my od razu wyp³yn±æ na silniku, ale wiatr dopychaj±cy do kei o sile nawet 7B uniemo¿liwi³ nawet odbicie od portu. Dop³yn±³ do nich bosman i podj±³ rozbitków. Potem dop³yn±³ do nich jaki¶ jacht i wzi±³ czê¶æ za³ogi na pok³ad. Potem wyp³yn±³ z portu b±czek z lud¼mi, którzy poprosili nas o pomoc w ratowaniu jachtu. Wiêc wziêli¶my siln± za³ogê i pop³ynêli¶my. Podp³ynêli¶my do wywróconego jachtu i podjêli¶my próbê ratowania. Niestety nie by³o mo¿liwo¶ci podniesienia jachtu bez nurkowania a to by³oby trochê ryzykowne. Podp³ynêli ratownicy i oznajmili nam, ¿e musimy trochê poczekaæ, bo nurkowie podnosz± katamaran. Czekali¶my kilka godzin. W tym czasie zjedli¶my bulion i ciasteczka. Gdy wreszcie siê doczekali¶my, z przep³ywaj±cego obok jachtu dosz³a nas wiadomo¶æ o zaginionym za³ogancie [z innego jachtu - przyp. red.]. Musieli¶my wiêc jeszcze d³u¿ej czekaæ [tam pop³ynêli ratownicy - przyp. red.], ale to rozumieli¶my. Przysz³o co do czego i przed wieczorem podnie¶li¶my jacht do góry (le¿a³ teraz bokiem). Tak go ratownicy zaholowali powoli do portu w Wilkasach. Tak zakoñczy³ siê nasz udzia³ w akcji ratowniczej. Wieczorem przy piwie g³ównym tematem wci±¿ by³y wspominane na gor±co prze¿ycia i sytuacje. Na szczê¶cie tu nikt nie zgin±³. Wszyscy jednak wiedzieli ¿e obok nas zagin±³ cz³owiek.


fot. Mateusz, Marcin