Kronika zdjęć DA

kalendarium

DA we Włoszech
Wyjazd do Triestu, Wenecji, Padwy i Werony
22-29 września 2007

DA było we Włoszech!!! Przybyliśmy, zobaczyliśmy, zwyciężyliśmy - jak stwierdził Cezary. Było super, słońce świeciło (nawet kiedy padało niemiłosiernie), pizza była dobrze wypieczona (nieraz nawet aż za bardzo), a Włosi włoscy jak nigdy dotąd. Co prawda nie udało nam się zrealizować jednego z głównych celów wyjazdu - wizyty w Aquaparku, ale zamiast tego, kąpaliśmy się w morzu. Pojechał z nami ojciec Mirosław Wylęgała alias Jerzy Stuhr (patrz zdjęcia). Wcześniej zupełnie go nie znaliśmy, ale braki nadrobiliśmy w ekspresowym tempie.

W Trieście przywitali nas już na dworcu członkowie Akcji Katolickiej Młodych (Ci sami, którzy odwiedzili nas w maju tego roku). Zorganizowali nam cały pobyt, od rana do wieczora. Karmili nas najlepszym włoskim jedzeniem w ilościach nieprzyzwoitych. Jeśli chcecie to mamy przepis także w wersji obrazowej na najlepsze pasticcio ;) Całe dnie zwiedzaliśmy. Zobaczyliśmy Triest, a oprócz tego byliśmy w Castello Miramare, w Carso - okolicznych miejscowościach z niesamowitymi wąskimi uliczkami, opalaliśmy się na bulwarze nadmorskim... Byliśmy nawet jeden wieczór na kolacji na Słowenii (zaledwie 15 minut samochodem od Triestu), gdzie podano nam przepysznego "Zarazka" z serem. Nikt się jednak nie odważył zamówić innego miejscowego specjału - "Sadnej kupy";-) Innym razem na kolację zaprosiła nas Stefania (która była na Erasmusie w Warszawie i parę razy wpadała do DA) i jej polska współlokatorka - Marta, która studiuje w Trieście już od dłuższego czasu.

W czwartek rano wyjechaliśmy do Wenecji. Przejechaliśmy się (Płynęliśmy) tramwajem wodnym, zobaczyliśmy Plac Świętego Marka, piliśmy prawdziwą włoską kawę i zjedliśmy jeszcze prawdziwszą włoską pizzę w ..... chińskiej restauracji, gdzie indziej miejsc nie było, a następnie przeszliśmy uliczkami w kierunku Bazyliki św. Jana i Pawła oo. Dominikanów... Na wejściu dość chłodno przywitał nas stróż pobierający opłatę za zwiedzanie kościoła. Nie pomogły argumenty o tym, że jesteśmy z DA, ani nawet koszulka Cezarego ze św. Dominikiem, ale kiedy spostrzegliśmy na horyzoncie znajomy biały habit, kłopoty się skończyły. Zostaliśmy przyjęci jak w domu, ojcowie pokazali nam cały kościół, zaprosili na kawę, obdarowali pięknymi albumami o kościele, a jak już wychodziliśmy, proboszcz żegnał nas jak członków rodziny :)

Następnego dnia z samego ranka wyruszyliśmy do Padwy, widzieliśmy freski Giotta w kaplicy Scrovegnich, byliśmy w Katedrze św. Antoniego i na uniwersytecie. Resztę dnia spędziliśmy w Weronie gdzie nocowaliśmy w instytucie Don Bosco oo. Salezjanów. Pobyt tam zostanie z pewnością w pamięci szczególnie męskiej części uczestników bowiem od razu po przyjeździe dziewczyny zostały przez naszego gospodarza zapędzone do kuchni i dostały polecenie przygotowania wszystkim łóżek... :)))

Werona jest rzeczywiście piękna, widzieliśmy wszystkie najważniejsze zabytki: Arenę Rzymską (na której jak stwierdził Cezary chrześcijanie padali jak muchy), plac Erbe, były kościół Dominikański i oczywiście dom Julii. Zrobiliśmy masę zdjęć, taaak... niektórzy wykazywali skłonności do turystyki w stylu japońskim :P

Wracaliśmy do Polski samolotem razem z całą obsadą seriali "Na wspólnej", "M jak miłość", "Samo życie" itd. Nie udało nam się podsłuchać skąd aż tylu ich w jednym miejscu... ale w sumie mało nas to interesowało, bo w naszej grupie nie było bohaterów oper mydlanych, ale sam Jerzy Stuhr ;)

fot. uczestnicy